Dzisiejszy świat nam nie sprzyja odpoczywaniu, dostępność technologii i internetu, wręcz nie pozwala nam odpocząć w drodze powrotnej z pracy. A może sami nie pozwalamy? Warto się zastanowić co tracimy, gdy często biegniemy w życiowym maratonie:
Zachęcam do stworzenia osobistej listy pod tytułem:
Jak ja "ładuję swoje życiowe baterie"?
Szczerze dla siebie. Co ważne każdy pewnie ma swój sposób.
W mojej liście znajdują się m.in.:
- minimum 7 godzin snu
- bieganie, aktywność fizyczna (min. 2 razy w tygodniu)
- taniec (kiedy tylko możliwe :)
- czytanie książki (ok. 1 na miesiąc)
- słuchanie francuskiej muzyki
- pisanie
- wyjścia na kabaret
- weekendowy "detox internetowy"
- spotkania z najbliższymi, a najfajniejszy mój wynalazek ostatnio to randki ze sobą na balkonie :) I to nie koniec. A jaki Ty masz swoją listę?
Ja osobiście tą sztukę zaczęłam praktykować w tym roku i cały czas się w niej ćwiczę. Nie chodzi o to, żeby być leniwym, ale czasem zwolnić w codziennym galopie - nie wiedząc po co i gdzie? Znaleźć czas na celebrację sukcesów i pięknych chwil. W końcu mamy ograniczone życiowe zasoby o których pisałam : czasu, energii dobowej i zdrowia. Czasem warto przyspieszyć, ale dla kwestii ważnych, a nie wiecznie pilnych.
Zachęcam do refleksji!
P.s. Dziękuję Joasiu za inspirację!