Tak stało się!Etap migotki zakończony - jestem mamą! Z okazji dnia dziecka - tematyczno-refleksyjny post: Czego można się uczyć z dziećmi?
"Szczęście jest jak nasiono, ale gdy nim się dzielisz to jest jak kwiat."

Zatem przepełniona szczęściem w nowej roli mamusi piszę i dzielę się. Mija drugi miesiąc z naszym Cudem - Dawidkiem - JUŻ! :)
Macierzyństwo to świetny czas na refleksję o życiu. Mówi się, że macierzyństwo to przerwa w życiu zawodowym. Nie zgadzam się to ogromna szansa na SAMOROZWÓJ!
Tak jak myślałam będzie tyle samo czasu, a więcej ról. Stąd warto świadomie sobie poukładać co jest ważne, a co teraz może poczekać. Praca ta trwała u mnie ponad rok! Nie żartuję. Jeśli ktoś chce, jest to okazja do rozwoju człowieka w pełni - dążącego do spójności, w życiu prywatnym i zawodowym - życie jest jedno! Warto!
Uczymy się w szkole wielu kwestii, ale nigdzie nie uczą JAK żyć czy JAK być rodzicem? W ogóle jakim chcemy być rodzicem? Ewentualnie kilka godzin szkoły rodzenia, gdzie ta rola jest tak ważna, trwa do końca życia aż 24 godzin na dobę... I do tego jak w reklamie: mamy nawet zwolnienia nie biorą ;)
Dlatego ja podeszłam nade wszystko inaczej do tematu - bardzo refleksyjnie - już przed narodzinami.
O tym nie piszę w tym poście co robiłam w kontekście świadomego rodzica przed narodzinami (może w innym poście?). Dzielę się obserwacjami z nowego etapu życia, nowej ery - gdy nasz Wiewióreczka Dawidek jest z nami!
Pierwszy miesiąc, a praktycznie już dwa pokazują, że macierzyństwo uczy wielu rzeczy. Według mojej subiektywnej oceny m.in.:
- bycia tu i teraz - nie planowanie co w przyszłości będzie, rozpamiętywania przeszłości, tylko to co w dzisiejszych czasach technologii jest wyzwaniem ogromnym; obecność i uważność
- asertywności - jak wspomniałam mam tyle samo czasu, a więcej ról. Warto świadomie wybrać co teraz jest numer jeden "must be", a co "nice to have"
- cierpliwości - nawet jeśli 1000 przewijasz pieluszkę czy podajesz smoczek - to wymaga tej cechy. Ja z natury jestem proaktywna i bardziej niecierpliwa, ale przyda mi się lekcja cierpliwości. Po co? Żeby nie się wypalić w życiu. W końcu trzeba także dbać o siebie i nie działać nieustannie na 200%. Lekcja z 2015. Długoterminowo jest to zdrowe. Według mnie warto cierpliwie cieszyć się, doświadczać życia tu i teraz, bo tutaj jest właśnie życie
- pokory - gdyż nie jestem w stanie wiedzieć wszystkiego poprzez co ciągle się uczę i rozwijam. Tak czy inaczej robię co mogę najlepiej z głębokiego serduszka z ogromną ciekawością:)
Rozwijamy się ! Nawet w prostych czynnościach poszerzam swoją strefę komfortu jak karmienie w lasku :)
Podsumowując ten magiczny czas - Oczekuje nieoczekiwanego i pamiętam, że wszystko przemija - dlatego doświadczam tu i teraz :)!
Apel: to nie prawda, że dziecko ogranicza! Wręcz odwrotnie dziecko rozwija i poszerza horyzonty, a także uczy cieszyć się z małych rzeczy.
Można również zorganizować sobie czas, żeby wplatać inne pasje, cele w czas z dzieckiem. O tym już w kolejnym poście.
Wszystko to kwestia organizacji i priorytetów oraz czasu i chęci na REFLEKSJĘ, rozmowę szczerą z samym sobą.
Myśli są ulotne dlatego je zapisuję, bo trwają i zawsze można do nich wrócić.
A Was czego uczy macierzyństwo? Jakie macie zdanie? Jestem bardzo ciekawa co "dają" Wam dzieci przychodząc na świat :)
#Rozwojznatalia trwa!